Sentymentalna podróż do lat 90-tych
Jeśli wychowałeś się w latach dziewięćdziesiątych to Twoje dzieciństwo przypadło na dosyć szczególny czas: przełom wieków, transformacja ustrojowa w Polsce, denominacja złotego, złoty czas mafii pruszkowskiej… Jednak dla nas, dzieciaków wychowujących się w tym okresie ważniejsze były podwórkowe ekipy, zabawy na trzepaku, mecze na betonowych boiskach z bramkami zrobionymi z plecaków, NBA i Beverlu Hills 90210 w telewizji czy też nowy numer Bravo. Powszechny dostęp do internetu był wtedy ideą na pograniczu science-fiction, a fraza „social media” w ogóle nie istniała, więc czas trzeba było spędzać w inny sposób. Poniżej zapraszam na małą sentymentalną podróż w sam środek tego szczególnego okresu. Zobacz główne symbole lat 90-tych.
1. Lifestyle
Bravo
Bravo to była gazeta, którą znał KAŻDY nastolatek w latach 90-tych. Było to podstawowe źródło informacji o idolach ówczesnego świata popkultury. Teksty były okraszone dużą ilością kolorowych zdjęć, a w środku dodawano plakat na dwie strony! No i był jeszcze ten niepozorny kącik, który czytało się z wypiekami na policzkach. Każdy kto czytał Bravo zapewne wie o jakim kąciku mowa:)
Secret Service
Secret Service to kolejne czasopismo-legenda lat 90-tych. Prawdziwa Biblia dla fanów gier komputerowych. Fascynacja tą tematyką była tak dużo, że Secret Service miał wielu czytelników nawet wśród osób, które… nie posiadały komputera ani żadnej innej platformy do grania. Styl pisania redaktorów Secret Service był absolutnie niepodrabialny, a to w połączeniu z chwytliwą tematyką czasopisma, nowoczesnym designem i unikalnymi materiałami było receptą na wieloletni sukces.
Tamagotchi
Tamagotchi była zabawką, która szturmem podbiła serca dzieciaków z szarych blokowisk. Stosunkowo prosta w swej konstrukcji i regułach stała się prawdziwym fenomenem. Celem zabawy było „wychowywanie” wirtualnego zwierzątka, co wymuszało robienie konkretnych czynności (np. karmienie) w określonych odstępach czasu. Nie wszystkich ta zabawa porwała, ale mimo to zabawka zyskała status kultowej.
Zbieranie znaczków
W latach 90-tych „zbieractwo” w różnorakich odmianach było bardzo popularnym zajęciem i pewnie wynikało z jeszcze stosunkowo małej dostępności wielu dóbr. Zbieranie znaczków to było przede wszystkim hobby, ale dla wielu osób miało w swym założeniu być także zajęciem dochodowym, bowiem trudno dostępne znaczki zyskiwały wartość kolekcjonerską. W gruncie rzeczy mało kto czerpał z tego zajęcia więcej niż symboliczne zyski. No może poza sprzedawcami klaserów…
Zbieranie puszek
Kiedy ktoś dziś słyszy o zbieraniu puszek, to zwykle przychodzi mu na myśl zajęcie osób z marginesu społecznego próbujących zarobić na skupie aluminium. Tymczasem kiedyś zbieranie puszek to było dość powszechne hobby. Napoje w puszkach były drogie i była ich stosunkowo mała gama. A jeśli udało Ci się zdobyć np. puszki po zagranicznych napojach to już był jakiś argument, żeby zaimponować najładniejszej dziewczynie z osiedla… No albo przynajmniej kolegom, jeśli dziewczyna okazała się jednak bardziej wymagająca.
Kolorowe karteczki
Kolejną odsłoną „zbieractwa”, które zrobiło dużą karierę w latach 90-tych było kolekcjonowanie kolorowych karteczek z notesików. W tej odmianie zbieractwa przodowały przede wszystkim dziewczynki z klas podstawowych, ale i wielu chłopców dało się w tą zabawę wciągnąć. Na szczęście było to zajęcie czysto hobbystyczne i w tym przypadku chyba nikt nie łudził się, że na swojej kolekcji zbije majątek.
2. Przysmaki
Gumy balonowe
Co tu dużo mówić, w latach 90-tych próchnica miała lepsze warunki do rozwoju niż kornik drukarz w Puszczy Białowieskiej przed przybyciem ministra Szyszki. Jednym w głównych winowajców tego stanu rzeczy były gumy balonowe różnorakiej maści, które żuliśmy na potęgę. Kaczor, Donald, Alf, Turbo, Pszczółka Maja – to tylko kilka najpopularniejszych. Gumy poza walorami smakowymi posiadały jeszcze jeden ogromny wabik – zawierały w środku ciekawą historyjkę, obrazek lub naklejkę do albumu. W pewnym momencie poszła fama, że gumy Turbo są rakotwórcze, ale dla najbardziej hardcorowych fanów to nie był wystarczająco mocny argument aby przestać je kupować. Po prostu wyrzucali gumę, a zostawiali sobie upragniony obrazek samochodu.
Batony
Powiedzieć, że baton Snickers w latach 90-tych był kultowy to jak nic nie powiedzieć. To był prawdziwy obiekt pożądania! Każdy nastolatek bez wahania oddałby pełnowartościowy obiad za taki baton o dosyć wątpliwych wartościach odżywczych, za to ogromnie podbijający poziom własnej samooceny i radości z życia. W tamtym okresie cena batona w stosunku do przeciętnej pensji była nieporównywalnie wyższa niż obecnie i dla przeciętnego dzieciaka z bloku był to prawdziwy rarytas. Warto też wspomnieć, że na samym początku były Mars i Snicker (niemal jak Adam i Ewa), a dopiero później cała reszta współcześnie dostępnych batoników typu Bounty, Twix itd.
Oranżada w woreczku
„Oranżada w woreczku?! WTF?!!” – tak pewnie zareaguje na taki wynalazek większość dzisiejszych dzieciaków. Ale oranżada w woreczkach przez dość długi okres królowała w szkolnych sklepikach. Była tania, słodka i jeszcze raz tania – te trzy koronne argumenty wystarczały, aby podbić serca uczniów o bardzo skromnym kieszonkowym. Dużym wyzwaniem było otworzenie takiej oranżady, bez jej rozlania. Trzeba było ostrożnie nakłóć jej górną część cieniutką słomką. Jak się udało to nagrodą była czysta słodycz o bardzo nienaturalnym kolorze. Jak nie, to napój zwykle rozlewał się po rękach, a z ust leciały nieparlamentarne słowa. A jak dyżurna na korytarzu je usłyszała, to jeszcze w bonusie całą przerwę za karę stało się pod oknem.
Vibovit i Visolvit
Vibovit i Visolvit to były zdecydowanie najbardziej popularne suplementy diety przeznaczone dla dzieci w Polsce niemal trzy dekady temu. Nikt do końca nie wiedział który ze składników jak ma działać, ale ważne, że dzieci miały być zdrowsze i piły smaczny napój rozpuszczany w wodzie z przyjemnością (w przeciwieństwie do np. tranu). Inna technika spożywania Vibovitu polegała na wysypywaniu proszku z saszetki bezpośrednio na język (zamiast rozpuścić go w wodzie). I w ten sposób zdobywało się kolejny punkt do lansu wśród towarzystwa pod lokalnym trzepakiem.
Andruty
Andruty były swego czasu bardzo popularną przekąską. W tej chwili w każdym podrzędnym sklepie spożywczym znajdziemy mniej więcej 10 rodzajów wafli ryżowych, 8 wafli kukurydzianych i Bóg wie co jeszcze. A kiedyś suchy wafel to był Andrut w jednym wariancie i o dziwo każdemu smakował.
Wafelek Kukuruku
Wafelek Kukuruku, a właściwie Koukou Roukou wszedł na polski rynek prosto z drzwiami. Ten smakołyk pochodzący z Grecji pojawił się dosyć niespodziewanie, ale na szarych półkach sklepowych wyróżniał się kolorowym opakowaniem i niebanalnym, jak na tamte czasy, smakiem. No i w środku dołączone były naklejki, które biedne mamy musiały później mozolnie zdrapywać z domowych mebli. A musisz wiedzieć, że klej w tych naklejkach był całkiem porządny. Szaloną karierę wafelków Kukuruku przerwała plotka o ich bardzo szkodliwym wpływie na zdrowie dzieci. Plotka chyba nigdy nie potwierdzona, ale wystarczająca, aby zmieść kultowy wafelek z polskiego rynku.
3. Ikony popkultury
Michael Jackson
To niezaprzeczalny fakt, że muzyka lat 90-te chłonęła niewyobrażalną wręcz masę kiczu, który świetnie sprzedawał się w stacjach radiowych oraz na parkietach dyskotek. Na szczęście były od tego wyjątki i jednym z tych wyjątków był Michael Jackson. Czarny chłopak, z biednej rodziny, który marzył by stać się sławnym i… białoskórym. Za realizację swoich marzeń zapłacił ogromną cenę. Jego kontrowersyjne zachowania były pożywką dla pracy brukowej, której ataki musiał nieustannie odpierać. Z kolei jego liczne operacje plastyczne finalnie zdeformowały mu twarz. To czym Michael Jackson zawsze potrafił się obronić była doskonała muzyka i fenomenalne umiejętności taneczne, z legendarnym moon walkiem na czele. Okoliczności jego śmierci do dziś budzą liczne kontrowersje.
Madonna
Lata 90-te przypadły na rozkwit talentu króla popu, ale była też królowa. Madonna dużą część swojej kariery zbudowała na licznych skandalach i kontrowersjach. Dobrze wiedziała jak wzbudzać zainteresowanie swoją osobą i doskonale z tej umiejętności korzystała. Na szczęście poza zdolnościami do wzbudzania burzy w szklance wody posiadła też wybitne zdolności artystyczne, co pozwoliło jej pozostawić po sobie wiele znakomitych utworów muzycznych, z „Like a prayer” na czele.
Backstreet Boys
Muzyczna strona lat 90-tych to także wysyp boysbandów, z których największy sukces odniosła formacja Backstreet Boys. Jednym z minusów bycia nastolatkiem w tym okresie była świadomość, że Twoja dziewczyna na pstryknięcie palców Kevina (ten blondyn powyżej) odeszłaby od Ciebie bez mrugnięcia okiem. Nawet jeśli przed chwilą wyznawałaby Ci głęboką miłość, była z Tobą w ciąży i nosiła na palcu zaręczynowy pierścionek. No sorry, taki to był klimat…
The Kelly Family
Gigantyczny sukces muzyczny w magicznych latach 90-tych świętowała także kapela The Kelly Family. Miarę ich sukcesu dodatkowo potęguje fakt, że ani nie byli zbyt urodziwi, ani zbyt fajnie się nie ubierali, ani nawet nie wywoływali zbyt głośnych skandali. Bronili się przede wszystkim pięknymi brzmieniami, które potrafili kreować na bardzo wysokim poziomie oraz familijną aurą, którą wokół siebie roztaczali. Trzeba przyznać, że piosenka „An Angel” potrafi wzruszać także dziś.
Liroy
Liroy to był pierwszy polski raper z prawdziwego zdarzenia, który szturmem zajął szczyty list przebojów oraz odtwarzacze samochodowe dumnych posiadaczy Golfów pierwszej generacji kreujących się na osiedlowych gangsterów. Muzyka Liroya doskonale trafiła w gust młodzieży bo była czymś zupełnie nowym, buntowniczym, nieokrzesanym, no i przeklinali na potęgę. A dziś? Scyzoryk rzucił rap, a także filmy dla dorosłych, które chciał produkować. Za to wbił się w garnitur i zamienił się w posła w garniturze i teraz walczy o lepszą Polskę z pozycji establishmentu. Świat stanął na głowie…
Kulfon, Monika i Pan Tik Tak
OK pomimo całego sentymentu trzeba to sobie powiedzieć wprost – Kulfon z wyglądu bardziej nadawał się na postać horroru klasy B niż ulubieńca przedszkolaków. A mimo to w parze z żabą Moniką potrafili zabawiać dzieci śledzące ich przygody jak Polska długa i szeroka. Był też zabawny Pan Tik Tak ze swoim porannym programem. Czołową piosenkę z jego audycji pewnie wciąż potrafi zanucić większość trzydziestokilkulatków.
Koło Fortuny
Jeśli jesteś młodym człowiekiem i nie pamiętasz pierwszej wersji Koła Fortuny to wbij sobie do głowy dwie rzeczy – nikt tak wdzięcznie nie wymawiał słowa „Bankrut” jak wąsaty Wojciech Pijanowski, i żadna modelka z taką gracją nie odkrywała trzech odgadniętych liter z dwudziestoczteroliterowego hasła finałowego, jak Magda Masny. A tak w ogóle facet bez sumiastego wąsa, to nie jest facet!
Wojciech Mann i Krzysztof Materna
Wojciech Mann i Krzysztof Materna przeszli to historii polskiej sceny rozrywkowej jako główne postacie programów „MdM” oraz „Za chwile dalszy ciąg programu”. W swych żartach jechali po politykach, służbie zdrowia, policji itd. Jedna z ich najpopularniejszych kreacji to patologiczny gabinet lekarski prowadzony przez gburowatego Doktora Wernera oraz nierozgarniętą Siostrę Irenkę.
Beverly Hills 90210
Ach co to był za serial! Życie amerykańskich nastolatków z Berverly Hills 90210 miało się tak do życia przeciętnego polskiego nastolatka, jak nowy model Forda Mustanga do Fiata 126p. Ciężko cokolwiek porównywać, a mimo to problemy amerykańskiej dzieciarni w wielu aspektach wydawały się nam bardzo bliskie. Do tego ten powiew zachodniego świata, fajne ciuchy, ekstra bryki, no i życie na wiecznie słonecznych wzgórzach Beverly Hills. Nic dziwnego, że staliśmy się krajem, którego obywatele hurtem zalewali amerykańską ambasadę wnioskami o wizy.
Król Lew
Trzeba przyznać, że ekipa Walta Disney’a zna się na swojej robocie jak mało kto i potrafią tworzyć obrazy epickie. Bajka Król Lew w latach 90-tych bez wątpienia osiągnęła Himalaje w kategorii filmów animowanych. Wyznaczała nowe standardy w niemal każdym aspekcie kinematografii skierowanej do dzieci. Była majstersztykiem technicznym, była zabawna, była mądra, miała wspaniałą ścieżkę dźwiękową i wzruszała do głębi.
Jean-Claude Van Damme
Jean-Claude Van Damme sprawił, że wierzyliśmy, iż dobrze wyprowadzona obrotówka potrafi załatwić każdy życiowy problem. Scenariusz na sobotnie popołudnie był w wielu polskich domach często bardzo podobny. Wyciągało się od mamy kasę na wypożyczenie kasety, szło się do wypożyczalni po jakikolwiek film, gdzie główną rolę grał Jean-Claude Van Damme, a później był wspólny seans ze starszym bratem. Natomiast po filmie była obowiązkowa bijatyka bo każdego roznosiła energia i chciał kopać tak jak słynny Belg. Także jeśli ktoś wam mówi, że brutalne gry i filmy podnoszą poziom agresji u dzieci to niestety ma święta rację.
Młode Wilki
Młode Wilki to klasyka filmów obyczajowych, gangsterskich, o dorastaniu, dramatów i pewnie dałoby się go podciągnąć jeszcze do kilku innych kategorii. Świat przedstawiony w filmie dosyć dobrze odzwierciedlał stan ówczesnego społeczeństwa, marzenia ludzi wchodzących w dorosłość i wybory przed, którymi stawali. Oglądało się go z zapartym tchem zazwyczaj po kilka razy, bo raz to dla większości z nas było zdecydowanie za mało. Nie można też nie wspomnieć o kapitalnej muzyce Varius Manx z mistrzowskim „Pocałuj noc” na czele.
4. Lifestyle
Denominacja złotego
Wyobrażasz sobie sytuację kiedy w jedną noc ktoś nagle zabiera ci status milionera, który do tej pory dzierżyłeś? W latach 90-tych przeżyliśmy to wszyscy, z tym, że tamte miliony złotych były naprawdę niewiele warte. Denominacja wprowadziła sporo zamieszania i szczególnie osoby starsze nie mogły się przestawić na nowe nominały przez dłuższy czas, ale finalnie cała operacja zakończyła się sukcesem.
Kolonie letnie
Wiesz czym się różniły dawne kolonie letnie od tych dzisiejszych? Przede wszystkim tym, że na dwa tygodnie praktycznie urywał ci się cały kontakt z rodzicami. Wpadało się w nowe środowisko, daleko od domu i pierwsze 1-2 dni to był zwykle płacz za domem. Ale później zwykle było juz duzo lepiej. Zabawy w podchody, wieczorne ogniska, chrzest kolonijny, zielona noc… I ostatniego dnia zwykle też był płacz… że juz trzeba wracac do domu.
Mafia pruszkowska
Lata 90-te to był też niestety czas prosperity mafii pruszkowskiej, która wyrządziła w naszym kraju bardzo wiele szkód. Lista ich grzechów jest bardzo długa i raczej nikt nie chciał ich spotkać na swojej drodze.
Książki telefoniczne
W czasach RODO, GIODO i innych instytucji chroniących naszą tożsamość, odnalezienie egzemplarza książki telefonicznej uruchomiło by pewnie do akcji lokalny oddział komandosów i dwa helikoptery. Kiedyś jak chciałeś do kogoś zadzwonić to po prostu wyszukiwałeś go w książce telefonicznej i miałeś numer na tacy.
Pompy wodne
Uliczne pompy wodne niby dalej istnieją, ale większość z nich pełni już tylko funkcję ozdobną. A w latach 90-tych korzystało się z nich dosyć chętnie. Np. po podwórkowym meczu piłkarskim cała drużyna szła się do pompy napić, a co odważniejsi nawet cali wskakiwali pod wodę.
Studniówki w szkole
We wczesnych latach 90-tych praktycznie wszystkie studniówki odbywały się w szkołach. W żaden sposób nie umniejszało to randze wydarzenia, a można zaryzykować stwierdzenie, że nawet ją podwyższało, bo imprezy w dyskotekach są i były dużo powszechniejsze. Niektóre rzeczy jednak wciąż są dosyć podobne np. każdy starał się pięknie wystroić i kombinował jak przemycić do środka alkohol.
Wypożyczalnie kaset video
Około dwie dekady temu zagęszczenie wypożyczalni kaset video było większe niz obecnie jest Biedronek. Wypożyczanie kaset z filmami było bardzo popularne i interes kręcił się doskonale do momentu wejścia nowych formatów (płyty CD i DVD) oraz upowszechnienia internetu.
Złote myśli
Złote Myśli to kolejna klasyka ze szkół podstawowych lat 90-tych. Złote Myśli prowadziły głównie dziewczynki i dawały je do wypełnienia bliskim kolegom i koleżankom. Była to forma wymiany informacji o sobie, poznania wzajemnych sekretów i zacieśniania znajomości.
5. Moda
Boazeria
Czy to wnętrze górskiego schroniska? Nie! Czy to bardzo duża sauna? Też nie! Tak oto wyglądały mieszkania dobrze usytuowanych ludzi w latach 90-tych. Styl tego okresu dla wielu osób jest dziś trudny do przełknięcia, a boazerie na przedpokoju to jest jeden z jego symboli.
Buty żelazka
To prawda, że niektóry trendy w modzie lubią powracać, ale miejmy nadzieje, że nie będzie tak w przypadku tych koszmarnych butów na baaardzo wysokim koturnie. Przez kilka lat były one prawdziwym hitem, głównie wśród licealistek. Jeszcze większym koszmarem jest fakt, że buty-żelazka były nieco później dostępne także w wersji dla mężczyzn. Szczęście w nieszczęściu, że nie zrobiły aż tak dużej furory jak wersja damska.
Jeż na długopisy
Co prawda taki jeż na długopisy nie był szczytem wyrafinowania, ale uczciwie trzeba powiedzieć, że jego funkcja praktyczna była całkiem rozsądna. Kiedyś był to podstawowy gadżet na każdym pracowniczym biurku, ale z czasem jeżyki sobie gdzieś podreptały i dziś ich już raczej nie uświadczysz.
Szeleszczące ciuchy
Nie ulega wątpliwości, że moda lat 90-tych promowała rzeczy i ubrania rzucające się w oczy. Jaskrawe kolory były bardzo pożądane. Ale dla niektórych to było wciąż mało! Co z tego, że było cię dobrze widać, jak mogło cię być też dobrze słychać. I tak modne stały się szeleszczące ubrania, głównie dresy i kurtki.
Mundurki szkolne
Ileż to już było debat czy mundurki szkolne są dobrym pomysłem czy złym? Pewnie ilu ludzi tyle opinii, ale na początku lat 90-tych po prostu się je nosiło. Wtedy był to przykry obowiązek od którego każdy próbował się wymigać, ale dziś mundurki szkolne budzą raczej urocze i pozytywne skojarzenia. A jak komuś udało się jeszcze zatrzymać swoją tarczę szkolną to zwykle przechowuje ją jak największy skarb.
Owijanie zeszytów
Bieda i niedobór pobudzają kreatywność – to fakt, który można było w Polsce z dawniejszych lat dosyć dobrze zauważyć. Weźmy np. zeszyty szkolne, które były szare, brzydkie i prawie wszystkie takie same. A dzieci lubiły się wyróżniać, więc okładki zeszytów owijało się w plakaty lub kolorową tapetę. I już zeszyt był inny niż mieli wszyscy koledzy w klasie!
6. Sport
Andrzej Gołota
Polska miała w swojej historii wielu dobrych i bardzo dobrych bokserów, ale niewielu z nich zasługuje na status legend. Andrzej Gołota legendą polskiego boksu jest z pewnością. Czterokrotny pretendent do pasa mistrzowskiego wagi ciężkiej, ale finalnie nigdy go nie zdobył. Kilka z jego walk przeszło go historii, wywoływał mnóstwo kontrowersji i skrajnych opinii. W pewnym momencie o Andrzeju Gołocie krążył dowcip, że ma 40 lat, a ciągle świetnie się zapowiada.
Mike Tyson
Lata 90-te to także czas zawodowego debiutu Mike Tysona, którego biografia mogłaby posłużyć na scenariusz przynajmniej kilku filmów. „Żelazny Mike” był królem ringu, ale także królem skandali. Ma na swoim koncie rozboje, oskarżenie o gwałt, pobyt w więzieniu, ogłoszenie bankructwa oraz odgryzienie kawałka ucha Evandera Holyfielda podczas ich walki o tytuł mistrza świata. Jego walka z Andrzejem Gołotą została uznana za niebyłą ponieważ u Tysona wykryto ślady marihuany.
Polskie kluby w Lidze Mistrzów
Paradoksem polskiej piłki z lat 90-tych był fakt, że seniorska reprezentacja Polski grała bardzo kiepsko, natomiast Legia Warszawa i Widzew Łódź doskonale radziły sobie w europejskich rozgrywkach klubowych. Jeszcze większym paradoksem jest fakt, że były to drużyny w zdecydowanej większości oparte o polskich zawodników. Do legendy przeszedł też komentarz Jacka Zimnocha i jego słynne „Turku kończ ten mecz!” z meczu eliminacyjnego Ligi Mistrzów Widzew – Broendby.
Marek Citko
Marek Citko – ile ten chłopak był w stanie osiągnąć? To jedna z największych zagadek w historii polskiej piłki. Młokos, który spektatulanie wszedł do kadry Widzewa i czarował na meczach Ligi Mistrzów. Gdy wszedł do reprezentacji Polski to w kilka minut odczarował dla nas słynny stadion Wembley zdobywając bramke przeciwko reprezentacji Anglii. Od tego momentu rozpoczęła się „Citkomania”, a do Widzewa zgłaszali się kupcy chętni wykładać za Citkę ogromne sumy pieniędzy. Niestety piękny sen przerwała poważna kontuzja, która praktycznie przekreśliła dalszą karierę Citki i teraz możemy tylko gdybać jak to wszystko mogło się dalej potoczyć…
Michael Jordan
Oglądać wyczyny Michaela Jordana na żywo to był prawdziwy przywilej dla nastolatków dorastających w erze jego świetności. Jordan przeniósł rozgrywki NBA na zupełnie nowy poziom. Bił rekordy jak na zawołanie, a przy tym był świetnym człowiekiem i dobrym przykładem dla młodych ludzi. Ekipa Chicago Bulls z Jordanem w składzie szła po kolejne mistrzostwa NBA jak walec drogowy i niejeden polski małolat szedł do szkoły niewyspany, bo w nocy leciała transmisja meczu Byków.
Wrestling
Wrestling i burgery z McDonaldsa są przykładem na to, że Amerykanie potrafią pięknie zapakować i sprzedać nawet największe badziewie. Hulk Hogan i jego ekipa odstawiali na ringu ze wzmacnianym dźwiękiem taką szopkę, że ciężko było to oglądać na poważnie. A jednak Hulk stał się mega gwiazdą popkultury, a wrestling miał stałe miejsce w ramówce Polsatu. Czyli nikt się nie przyznaje, a ktoś to jednak musiał oglądać!
7. Technologia
Gry przenośne
Radziecka myśl techniczna to nie tylko kałasze i czapka uszatka. Naszym wschodnim sąsiadom zawdzięczamy także przenośne gierki, które w latach dawno minionych świetnie sprzedawały się na lokalnych bazarach. Początkowo jedno urządzenie zawierało w sobie tylko jedną grę (zwykle jakąś odmianę łapania spadających jajeczek), ale z czasem pojawiły się urządzenia typu Multi-game, a w nich rządził tetris i kilka gier dodatkowych.
Pegasus
Rosyjskie gierki ręczne były nawet fajne, ale prawdziwą rewolucję przyniósł dopiero Pegasus – pierwsza konsola do gier z prawdziwego zdarzenia. Ileż to było zarwanych nocy przy partiach w Mario, Contrę czy też Tanks? A w dodatku konsola była prosta, 8-bitowa i NIGDY się nie aktualizowała. Wkładałeś kartridż i grałeś. Ktoś mądry już dawno temu powiedział, że prostota jest szczytem wyrafinowania.
Amiga 500
Obok Pegasusa kolejną rewolucję w świecie gier przyniosła Amiga 500, dumnie zwana komputerem. Faktycznie był to komputer, ale w rzeczywistości w około 90% przypadków i tak służyła tylko do grania. Amiga 500, a później Amiga 600 posiadała już lepsze możliwości techniczne niż Pegasus i gry uruchamiało się z dyskietek. Wielu posiadaczy Amigi zapewne do dziś pamięta dyskusje typu -„Pożyczysz Super Froga?”, -„A co masz na wymianę?”.
Budki telefoniczne
Stałym elementem krajobrazu polskich osiedli lat 90-tych były budki telefoniczne. Początkowo działały na żetony, a później na karty magnetyczne (ależ to się wydawał skok technologiczny). A dzieciaki jak to dzieciaki, próbowały obejść zabezpieczenia, by podzwonić za darmo i wrzucało się żetony na nitce lub mniej wartościowe monety zamiast żetonów. Natomiast ulubionym zajęciem osiedlowego dresiarstwa było organizowanie pokazów swojej siły (w ich mniemaniu) tudzież głupoty (w mniemaniu wszystkich innych) i urywanie słuchawek.
Kaseta magnetofonowa
Kaseta magnetofonowa to była piękna rzecz dla każdego melomana – tania, dawała przyzwoity dźwięk i można było ją wielokrotnie nagrywać, w dowolnie wybranych miejscu. W czasach gdy podstawowym źródłem zasobów muzycznych były utwory nagrywane na kasetę z radia, te cechy zrobiły z niej przedmiot uwielbienia nastolatków, a piractwo muzyczne nigdy nie miało się lepiej. Tylko trzeba było uważać na te najtańsze bo wkręcało z nich taśmę.
Klisza aparatu
Za czasów aparatów na kliszę robienie zdjęć można było porównać do roboty sapera. Wszyscy musieli być dobrze ustawienie, dobrze oświetleni i z przyklejonym do twarzy uśmiechem numer 5, aby każde zdjęcie wyszło perfekcyjnie. Powtórek raczej nie było bo na cały wyjazd były do wykorzystania 24 lub 32 klatki zdjęciowe. No i nie raz się od ojca burę dostało za mrugnięcie w nieodpowiednim momencie.
Walkman
Jednym z najbardziej rewolucyjnych wynalazków skośnookich naukowców z koncernu Sony było wynalezienie walkmana, czyli przenośnego odtwarzacza kaset magnetofonowych. Każdy szanujący się blokers nosił walkmana przypietego z boku spodni, a na nim leciał tak zgłośniony Scooter, żeby dźwięk teoretycznie przeznaczony tylko dla właściciela słuchawek słyszeli także inni przechodnie.
Telefony komórkowe Nokia
Jednym z technologicznych kamieni milowych lat 90-tych było upowszechnienie telefonów komórkowych. Głównym sprawcą tej rewolucji była firma Nokia, która oferowała bardzo nowoczesne aparaty, w rozsądnej cenie i z legendarną grą Snake na pokładzie. Rysą na szkle były tylko bardzo drogie stawki połączeń głosowych i naliczanie minutowe. Młodzi ludzie puszczali sobie, więc tak zwane „strzałki” czyli krótkie sygnały połączenia w formie zaczepki lub jako znak, że o kimś myślisz.
Ehhhh powiało wspomnieniami, jakbym cofnęła się w czasie te 25 lat:) tekst tak autentycznie oddaje charakter tych czasów, że aż mnie ciarki przeszły po ciele. Słuchajcie to był okres na robienie biznesów dosłownie na wszystkim i myślę, że nie jeden dzisiejszy Janusz biznesu w tamtym czasie uznany byłby za Króla;)
Dzięki za ten tekst, przypomniał mi o tym co tak naprawdę jest ważne w dorastaniu dzieci- nie ilość posiadanych rzeczy, nie pieniądze, nie luksusy, ale przyjaźnie jakie zawarło się na tym podwórko, kolonii,w szkole i które jeśli dobrze je pielęgnowaliśmy przetrwały do dziś dzięki czemu możemy teraz wspólnie powspominać te piękne lata 90te naszego życia:)
Dorastałam w latach 90-tych i to był chyba najpiękniejszy czas mojego życia. Aż mi się łezka w oku zakręciła podczas czytania tego artykułu…
Jedyne prawdziwe „Koło Fortuny” to to prowadzone przez Wojciecha Pijanowskiego i Magdę Masny!;) A smak oranżadt w woreczku pamiętam do dziś.
Cudowna podróż sentymentalna 😱moje najcudowniejsze lata życia 😍Czy kiedyś było gorzej? Śmiem wątpić! Zero internetu, komórek, a mimo to z rozrzewnieniem wspominam ten magiczny czas i przyjaźnie na całe życie.